-Zaza!-krzyczę śmiejąc się.
-Shadow.-szepcze podbiegając do mnie i przytulając.
-Puść mnie bo zwymiotuję.-chłopak poluźnia uścisk a ja biegnę do łazienki.Wymiotuję do toalety i szybko myję zęby. Czuję jakby moje wszystkie wnętrzności miały zaraz wydostać się na powierzchnię. Jęczę i wychodzę z łazienki.
-Martwiłem się.
-Yhym.-mruczę i staram się dojść do pokoju. Potykam się kilka razy na schodach.
-Czemu nie mogę mieć pokoju na dole?-mruczę i w końcu opadam na łóżko.
~*~
-Tak,wujku. Postaram się.-śmieję się,kiedy wujek opowiada co zrobiła Nici,kiedy się nią opiekował.
-Dobrze. Widzimy się pojutrze.-śmieję się i rozłączam.Zbiegam na dół i ubieram siebie i Nici.
-Gdzie idziesz?
-Z Nici na spacer. Idziesz z nami?
-Nie. Musze coś załatwić.-kiwam głową i wychodzę z blondynką z domu.Owijam się szczelniej szalikiem i kieruję się do parku. Siadam na odśnieżonej ławce i patrzę jak Nici bawi się z dziećmi. Po chwili decyduję się napisać do Harrego.
~*~
Wsiadam do samochodu i dzwonię do Nialla.
-Gotowi?
-Ruszamy.-odpowiada,a ja odpalam silnik.Naciskam gaz i kieruję się do domu Stylesa. Widzę samochody chłopaków jadące za nami. Uśmiecham się pod nosem i skręcam. Po chwili jesteśmy pod domem tego szczura. Wysiadam z samochodu i naładowaną broń wkładam za pasek.Dzwonię do drzwi,a chłopaki wycelowują bronią w nie.Otwiera ten dupek Brian. Liam przykłada mu broń do czoła i zabiera z przejścia. Wchodzę do środka i kieruję się do salonu. Wchodzę do środka i uśmiecham się pod nosem widząc Stylesa piszącego coś na telefonie.
-Dzień dobry.-mówię śmiejąc się. Brunet podnosi się gwałtownie i patrzy na mnie wściekły. Uśmiecham się jeszcze szerzej.
-Czego tu chcecie?
-Pogadać o czymś a konkretniej o kimś.-siadam na fotelu,a chłopaki obstawiają wejście.
-A więc?-burczy i siada naprzeciwko mnie.
-Styles. Masz się odpierdolić od mojej siostry,albo...
-Albo co?-przerywa mi.
-Albo wszystko spłonie.
-Grozisz mi?
-Raczej obiecuję.
-Też Ci coś obiecam. Obiecuję,że sprawdzę czy jest dobra w łóżku.-śmieje się bezczelnie,a ja mam ochotę mu zerwać ten uśmiech z twarzy. Czemu nie?
-Posłuchaj mnie mały...
-Może innym razem. Jestem umówiony.-uśmiecha się i podnosi się. Ubiera płaszcz i wychodzi.Kopię w szklany stolik,który nas dzielił i wychodzę razem z chłopakami.
~*~
Po chwili widzę Harrego,który zmierza w naszą stronę z uśmiechem. Wstaję z ławki i całuję w policzek chłopaka. Jego uśmiech się poszerza.
-Chciałaś się spotkać.
-Tak. Nici bawi się z dziećmi,a ja nie chcę sama siedzieć na tym mrozie.-chłopak kiwa głową i siada na ławce.
-Dlatego postanowiłaś żebym marzł razem z wami?
-Tak,troszkę.-śmieję się.
-Co jutro robisz?-pyta,a ja zamieram.
-Umm....pakuję się.
-Jedziesz gdzieś?
-Do wujka. Do kończę tam naukę,a potem nie wiem.
-Zostawiasz to wszystko?-lekko kiwam głową.
-NIe ma mowy.-warczy.
-Co? To moja decyzja.
-Zostajesz tu.
-Nie. Wyjeżdżam.-chłopak wstaje gwałtownie z ławki i obraca się.
-Harry...-zanim kończę chłopak obraca się gwałtownie i przyciska mi jakąś szmatkę do twarzy. Próbuję się wyrwać,ale to nic nie daje.Obraz wokół mnie zaczyna wirować.